Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gistrat to, że ktoś nie dojrzy godziny na ratuszu z powodu złego oświetlenia zegaru, lub że ktoś połamie sobie nogi na ulicy Daniłowiczowskiej z powodu braku na niej latarni.
Gdybym był płocczaninem, tj. gdybym mówił «jeich» zamiast: ich; umięso zamiast: mięso, i phiorun zamiast: piorun, dopierożbym rzucał phioruny na marnotrawstwo jeunesse dorée płockiej, która pannę Józefę Czapską uczciła na przedstawieniu «Córki pani Angôt» brylantami, wartującemi koło sześciuset rubli srebrem! Piękny podarek, ani słowa; ale któż ma sobie pozwalać podobnych wydatków, jeśli nie złota młodzież płocka, która nietylko słynie na cały świat z pięknej wymowy, ale, jak widzimy, i z wykwintnego smaku, umiejącego poznać się na tem, co prawdziwie piękne, i należycie uczcić przedmiot ogólnego zachwytu i podziwu. Tymi to tylko przymiotami, tą wykwintnością smaku, da się wytłómaczyć zamiłowanie do przesiadywania w handlach i zamiłowanie w śniadankach, a nakoniec nadzwyczajny pociąg do dobrych cygar, czerpanych obficie w otwartych zwykle na ścieżaj port-cygarach przejezdnych obywateli. Ci ostatni skarżą się nawet, że śniadanka i cygara warunkują zbyt sine qua non łatwość, a zwłaszcza pośpiech w załatwianiu interesów, za którymi przyjeżdża się do miasta. Skargi podobne jednak są to zwykle gadania