Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

iskrzące brylantami, zarumienione, z falującą piersią i jasnemi oczyma, obok zbite szeregi młodzieży; nad tem wszystkiem potoki światła; gorąca atmosfera balowa, ruch, gwar, a wreszcie wśród gwaru i nad gwarem pół smętne, pół poetyczne tony walca — oto i bal piątkowy.
Ale to wszystko działo się na dole. Na dole bawiono się — na górze pocono się i obmawiano. Tualety dam! Cóż to za niewyczerpana kopalnia rozmów, uwag i złośliwych krytyk. Toż to będą się schodziły dobre znajome i udzielały sobie wzajemnie spostrzeżeń? A ileż to wywiąże się z tego powodu sprzeczek? Czy pani M. lub S. miała podpięcia z kwiatów czy z koronek? a jak pani X. była wygorsowana — czy zanadto, czy nie? — i co mianowicie jest zanadto, a co w samą miarę? jakie szarfy zdobiły suknię pani Z. — lila czy niebieskie? Otóż lila! Otóż niebieskie! Ależ mylisz się, duszko. Ależ pozwól, kochanie. Mężu, powiedzże sam! Aniołku, powiedz i ty! Że też ten mężyczek nigdy nic nie wie! Że też ten aniołek zawsze o czem innem myśli! — i t. p. Podczas balu, na galeryi widzieliśmy młodą panienkę, zapisującą w podręcznym katalożku, jak która z pań była ubrana. Do tej więc osóbki, a raczej do jej katalożka, jako do dzieła źródłowego, odsyłamy nasze czytelniczki.
Piątkowy bal miał jednak i swoją stronę od-