Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czy winien śnieg, dlatego że stopniał, czy dach, dlatego że był dziurawy? Kwestyę poddano nawet dyskusyi publicznej, boć raz trzeba przecie, żeby w logice było coś pewnego. Wprawdzie woda tymczasem będzie leciała: «A deszcz jak pada, tak pada», jak mówi Szekspir, ale z czasem znajdzie się i na to rada. Już nawet zaczęto zrzucać śnieg z dachów, a zresztą czyż to zima wieczna? Przyjdzie słońce i wszystko wysuszy.
Mają wreszcie te wszystkie kąpiele jedną dobrą stronę: oto chłodzą, a dla nas to potrzebne i bardzo potrzebne. Kto wie, może skutkiem tych zimnych kuracyi ustaną kłótnie i spory, wstrząsające łona rozmaitych naszych instytucyi.
Może ustaną! Ale nim ta chwila błoga nadejdzie, ileż się jeszcze przeleje atramentu! Dziś wojna i wojna wszędzie. W Towarzystwie Muzycznem, po staremu, więcej zaciętych rozpraw, niż prawdziwej muzyki; w teatrze stare kwasy i zawiści, a nakoniec w niektórych kolonijkach piśmienniczych — paszkwil uznano już stanowczo za roślinę, której uprawa najlepiej się opłaca.
Według nas, paszkwil jest rośliną pastewną. Możnaby o niej powiedzieć to, co humorysta Prus mówi o humorze: «Kaleczy dobrze uformowaną gębę, ale niezmiernie smakuje osłom». Nie wiemy i nie chcemy przesądzać, ilu znajduje się w naszem społeczeństwie amatorów