Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kubala na str. 251 mówi:
»Oświadczyli wręcz (inni dowódcy), że albo wcale z miejsca nie ruszać, albo ze wszystkiem, gdy jednak zdania swego żadnym nie poparli argumentem, przeto król oświadczył radzie wojennej, że wojsko pójdzie komunikiem, i z tem pożegnał hetmanów i tych, co bezustannie oponując, sami nic rozsądnego doradzić nie umieli«.
Ale cóż się dzieje? Oto zamiast słuchać rozkazu i iść za zdrową radą, województwa, ziemie i powiaty zbierają się w koła, koła wybierają posłów do generalnego koła, a generalne wysyła poselstwo do hetmanów, by udali się do króla. Rozpoczyna się sejm w obozie, gadanina, wzywania do głosów, wykrzykniki: »Mości panowie!« Tu każda chwila droga, a oni obradują. I cała rzecz idzie o to, że szlachcie nie chce się ruszać bez wozów. Król gotów — ale szlachta nie chce i narzeka. Potem na tych narzekaniach fundują sąd o królu nowsi historycy.
Nie było jednak rady. Król ustąpił. Ruszono tedy i wleczono się pod Beresteczko, zamiast iść pośpiesznie. Pod Stojanowem nocą wypadek zaalarmował cały obóz. Wojsko rzuciło się do broni i, lecąc chorągwiami na majdan, ustawiło się bez wodzów w największym porządku i gotowości. »Król z dobytą szablą stanął przed swymi namiotami i na trwogę trąbić kazał«. Trudne prawie do uwierzenia, że i tę gotowość do nocnego czuwania i tę ostrożność wzięto mu