Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawikłań, ani rozcina: on z nich drwi i bawi się niemi. Dlatego pod koniec sztuki widzimy go znowu zasiadającego w sądzie honorowym przeciw Michałowi. Michał wyzwał nakoniec Wrzaniewicza i Owczyńskiego, ci zaś ze strachu złożyli sąd honorowy. Kilkunastu szanownych łotrów i szanownych hipokrytów ma wydać opinię, że Michał jest człowiekiem, z którym pojedynku wolno honorowemu człowiekowi nie przyjąć. Na szczęście, Michał wchodzi do mieszkania Wrzaniewicza w chwili sądu i składa tak niezbite dowody łotrostwa swych przeciwników, że pod ich ciężarem sąd rozprasza się, Michał zaś oczyszczony otrzymuje w piątym akcie nie tylko nadzieję dziedzictwa po Marchołcie, który ruszony sumieniem kontrakt zerwał, ale i rękę Henryki.
Na tem kończy się sztuka. Trudność, jaką napotyka recenzent, chcąc opowiedzieć bajkę, jest poniekąd jej krytyką. Brak w niej jednolitości, jest właściwie kilka zawikłań, nie jedno, ale też galerya postaci wynagradza brak wiązań i zaokrągleń w architekturze. Wszystkie te postacie złe, spaczone, liche, są jednakowo nikczemne, ale w rozmaity sposób. Na ogólnem tle intryg, plotek, nieuczciwych spekulacyi zaznaczają się nie tylko odrębne charaktery, ale i odrębne temperamenty. Satyryk, psycholog, a nawet poniekąd i fizyolog, wspomagają się tu wzajemnie. Owczyński inny jest od Wrzaniewi-