Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szatan taki czarny jak go malują, ale anioł nie taki biały. Kto cię wie, aniele! Zresztą, dobrze, że świat białych aniołów istnieje chociaż... na papierze. His oblivia vitae est! dusze umęczone wchodźcie!
Kronika ta będzie nudna, ale nie moja wina, że mam mówić o najnowszych książkach, a najnowsze książki mówią o jednem i tem samem. Oto »Pod szczęśliwą gwiazdą« Grudzińskiego. Otwieram ten tomik i znów znajduję poniekąd historyę Hioba. Ale to Hiob w mniejszym gatunku. Gwido Renicki był genialnym artystą, a ten, który urodził się »Pod szczęśliwą gwiazdą« pana Grudzińskiego, »geniuszu skrzydeł nie miał u ramion i na czole mu brakło archanielskich znamion«. Był to sobie człowiek zwyczajny, biedny, cichy, młody, a nadłamany już pracą, niedolą, bez charakteru wielkiego i sił — słowem safanduła, któremu nic się nie udawało w życiu. Ty, o Boże, strzeż safandułów, bo ja im tylko mogę współczuć, jako zapisany do tego samego cechu. Ale co boli, to boli tak safandułę, jak i nie safandułę. Temu z pod »szczęśliwej gwiazdy« świeciła czas jakiś pewna wiejska gwiazda, a potem zaczęła świecić innemu. Inde dolores. Był on guwernerem, i naturalnie kochał się w siostrze swego ucznia. Ona nudziła się na wsi, zresztą młode ptaki próbują latać, młode panny głowy zawracać. I jedne i drugie uprawiają tylko swoje rzemiosło; panny czynią to