Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale błogosławiona ręka kobieca zatrzymuje go w porę. Szlachetne serce Leonii mogło zachwiać się w miłości, ale nie mogło zdradzić: Leonia przyrzekła Gwidonowi wiarę — i szczęśliwa lub nieszczęśliwa, wierząca lub wątpiąca, wiary dotrzyma. Gdy pewien przyjaciel Hioba zapragnął kosztem Hioba siebie wprowadzić do serca Leonii, sztuczna budowa intryg i potwarzy runęła mu na głowę; Leonia nie tylko oparła się pokusie, ale poznawszy czem są przyjaciele, poznała zarazem, że ten Hiob zbolały i nieszczęśliwy jest jednak wyższy i czystszy, szczerszy od nich — i »cień rosnący« rozpłynął się we łzach i wzajemnem przebaczeniu.
Sprawił to przyjaciel, ale nie jeden z Hiobowych, jeno prawdziwy, bo sam nieszczęsny. Potem na pogodny widnokrąg małżeński wzeszło słońce sławy Renickiego. Obraz zatryumfował, Hiob stał się znów dawnym orłem i — finita la commedia!
Coby się stało, gdyby nie owa jedna uczciwa dusza cygańska? coby się stało, gdyby Renickiego talent nie wybił się na wierzch? — trudno wiedzieć. Książka, gdy autorowi tak się podoba, lepsza jest niż życie, dlatego właśnie, że nie mówi coby było, i jeszcze dlatego, że Leonia książkowa często tak się ma do życiowej, jak poezya do rzeczywistości. Nie chcemy więc wnosić zwątpienia w świat jasnych Asnykowych profilów. Byłby to prawdziwy pesymizm mówić: