Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 13.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobrze. Imię twoje?
— Bartek Słowik.
— Mensch... — tłómaczy major.
— Mens! — powtarza Bartek.
— Wiesz, za co bijesz Francuzów?
— Wiem, Celencyjo...
— Powiedz!
Bartek zaczyna się jąkać: «Bo... bo...» Nagle słowa Wojtka przychodzą mu szczęśliwie na pamięć, wybucha więc prędko, by nie przekręcić:
— Bo to także Niemcy, tylko ścierwa gorsze!
Twarz starej Ekscelencyi zaczyna tak drgać, jakby Jego Ekscelencya miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Po chwili jednak jego Ekscelencya zwraca się do majora i mówi:
— Miałeś pan słuszność.
Mój Bartek, kontent z siebie, stoi ciągle jak struna.
— Kto wygrał dziś bitwę? — pyta znowu generał.
— Ja, Celencyjo! — odpowiada bez wahania Bartek.
Twarz Ekscelencyi poczyna znów drgać.
— Tak, tak, ty! A oto masz nagrodę...
Tu stary wojownik odpina krzyż żelazny z własnej piersi, następnie schyla się i przypina