Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 13.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

glądali teraz na tego olbrzymiego chłopa, o rzadkich płowych wąsach i wyłupiastych oczach z podziwem. — Ach! Sie verfluchter Polake! — powiedział mu sam major i pociągnął go za ucho, a Bartek aż mu trzonowe zęby pokazał z radości Gdy pułk znów stanął u stóp wzgórza, major pokazał go pułkownikowi, a pułkownik samemu Steinmetzowi.
Ten obejrzał sztandary i kazał je zabrać, poczem począł oglądać Bartka. Mój Bartek stoi znów wyciągnięty jak struna i prezentuje broń, a stary generał patrzy na niego i kręci głową z zadowoleniem. Na koniec zaczyna coś mówić do pułkownika. Słychać wyraźnie słowo: Unteroffizier.
Zu dumm, Excellenz! — odpowiada major.
— Spróbujmy — mówi Jego Ekscelencya, i zwracając konia, zbliża się do Bartka.
Bartek sam już nie wie, co się z nim dzieje. Rzecz niesłychana w pruskiej armii: generał będzie rozmawiał z szeregowcem! Jego Ekscelencyi przyjdzie to tem łatwiej, że umie po polsku. Zresztą szeregowiec ten zdobył trzy sztandary i dwie armaty.
— Skąd jesteś? — pyta generał.
— Z Pognębina — odpowiada Bartek.