Strona:Piotr Nansen - Spokój Boży.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Osiedlam się na Wiatrakowej Górze, której powietrze czyste i zdrowe, cel życia do pojęcia łatwiejszym, namiętności prostsze, uczucia głębsze. Wreszcie szczęście moje jest tak zapewnionem, iż obejdzie się bez skargi i żalu; przeciwnie, czuję wdzięczność dla przyszłości, bo bez niej teraźniejszość nie wydawałaby się tak piękną“.
Odpowiedź pokazałem Małgosi, milczała chwileczkę, potem rzekła:
„Korzystam ze sposobności, by ci powiedzieć o czem bezustannie myślę od chwili naszego spaceru po lodzie. Nie powinnam cię wstrzymywać. Nie będziesz się tutaj czuł szczęśliwym. Prędzej czy później, pociągnie cię wszystko coś opuścił. Co zresztą naturalne. Dlatego oznajmiam ci, że żadnych nie nakładam więzów, czyń ze mną co chcesz, a z sobą coś powinien. Zostaw mię tutaj, jeśli twym jestem hamulcem — do czego, po mem głupiem zachowaniu się, masz najzupełniejsze prawo. Albo weź mnie z sobą, jeśli możesz mieć ze mnie pożytek i wierzysz, żem gruntownie wyleczona z głupoty. Podążę dokąd zechcesz. Dotychczas Wiatrakowa Góra była mą ojczyzną, bez ciebie teraz, byłaby wygnaniem. Życie i daleki świat przejmowały mnie trwogą. Złączona z tobą niczego się nie boję a jeśli powiesz: „zostań dla miłości ojca“ — odrzeknę: — „ojcu jest obojętnem miejsce zamieszkania. I dla niego dobrze, gdyby wyjechał. Zestarzał się, trapią go we śnie osobliwe myśli, lęka się młyna, słyszy jego wołanie, wyrzuty, że bezczyn-