Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale nie, on tylko śledzi kroki mierzonemi
Ruchy idącej po przedzie ładnej panny Wandy.
Panna Wanda też nie myśli zgoła o ojczyźnie,
Mając dziedzica dwóch wiosek za sobą tak blisko;
Kwestya ważna: da się złowić, lub też się wyśliznie?
Partja dobra, niezły fundusz i dobre nazwisko...

Aha, powóz, w nim dwóch hrabiów i hrabicz na przedzie,
Wszyscy trzej w białych krawatach, o tych się ośmielę
Wnieść, że myślą, czy u księżnej dzisiaj na obiedzie
Będzie Saute'au truffes tak jak w przeszłą niedzielę
Młody hrabia w tejże chwili dwa pytania sobie
Zadaje, na które próżno odpowiedzi czeka:
Jak zapłacić pewną sumkę przegraną dziś w klubie
I czy ojca panny Julii pewna hypoteka?

Za nim znów widzę hrabia (hrabiów tu dostatkiem,
Często takich, że człek mało z miastem obeznany,
Zadaje sobie pytanie, czy nie ma przypadkiem
Jakich fabryk na ten produkt tak potrzebowany,
Chociaż tak mało potrzebny); ten wątpię też bardzo,
By zajmować się ojczyzną raczył, zwłaszcza w chwili
Kiedy Figaro, Debaty z Neue Presse gardzą,
Kwestyą, która o swe prawa dopomnieć się sili.

On musi się zastanowić nad tem, że ma żonę
Elegantkę, cztery córki z zagadkowem wianem
Syna osła, potrzeb dużo, dobra odłużone,
A znikąd grosza kredytu, choć jest wielkim panem.
I że wkrótce musi żonie posłać do Ostendy
Grubą sumę, bo inaczej w złym będzie humorze,
I że na to musi, siak tak, tędy lub owędy,
Zebrać więcej jak ma w kasie, a nawet mieć może.

I nie krajem też zajęci ci dwaj pantoflarze
Żyjący tylko na świecie na to, aby żonę
Zaprowadzić tam gdzie zechce, zawieść tam gdzie każe
I odwieść lub odprowadzić w porę oznaczoną.
W trakcie tego, myśleć mają prawo o czemkolwiek
Choćby o Turcyi rozbiorze, lub Serbów obronie