Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

«Za kwandrans walca bez kolki,
«Galopady zaś lub polki
«Bez wytchnienia pół godziny,
«Dla panien tytuł: Frejliny;
«Mężatkom, które w ogóle
«Mężów swoich za nos wodzą
«I ogromnie rządom szkodzą,
«Codzień tytuł po tytule:
«Która była tylko księżną
«Będzie u mnie arcyksiężną,
«Wszystkie przerobię szlachcianki
«Na hrabiny i hrabianki.
«Młodzież ich zawezwę całą
«Do korpusu kawaleryi
«I brygady artyleryi,
«Żeby z nich złoto kapało.
«A każdemu z nich z osobna,
«Powiem, że mi niepodobna
«Obejść się, wśród prac mych tłumu,
«Bez ich serca i rozumu.
«Tym sposobem mianowicie
«Wszystkich ich sobie pozyskam,
«A choć głupców się naściskam,
«Będę miał spokojne życie.
«Nigdy żadnych rewolucyj!
«A na miejscu kontrybucyi
«Każdy ostatnie trzy grosze
«Odda chętnie jak poproszę.
«Oto według mego zdania
„Jest sensowna polityka,
«Która obecnie zamyka
«Cały sekret panowania,
«I dowodzi, że rząd światem,
«Kułakiem, kijem i batem
«Jest głupstwem i że go wniosły
«W politykę same osły.
«Wszystko jest zatem gotowe,
«Jutro rozkazy wydane,
«Za miesiąc wojsko zebrane,
«Za dwa wyruszymy w drogę.