Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Więc i ja dzisiaj, mosanie,
Śpiewam najniespodziewaniej,
Hospody pomyłuj!
Kak karennyje Moskale,
Po moskiewsku Boga chwalę,
Hospody pomyłuj!
I chce mi się przed ikonem,
Urznąć łbem w ziemię pokłonem,
Hospody pomyłuj!
Nadto, czuję w sobie zmianę,
Mej natury, niesłychaną,
Hospody pomyłuj!
Bo mam popęd już do pałki,
I do śmierdzącej gorzałki,
Hospody pomyłuj!
Mam też nieprzepartą wolę,
Ukraść co leży na stole,
Hospody pomyłuj!
I by na rublach nie tracić,
Chcę już szewca nie zapłacić,
Hospody pomyłuj!
Cieszę się też niepomiernie,
Że carowi służąc wiernie,
Hospody pomyłuj!
Będę jego policyantem,
Może Ffliegel-adjutantem,
Hospody pomyłuj!
Do osobych poruczenii,
Wyżłem w tretiem atdielenii,
Hospody Pomyłuj!
Wreszcie wice-gubernatorem,
Albo ober-prokurorem,
Hospody pomyłuj!
Z żałowaniem, mniej lub więcéj,
Koło dwudziestu tysięcy,
Hospody pomyłuj!
Z nadleżaszczem pribawleniem,
Kwartiroj i atapleniem,
Hospody pomyłuj!