Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Złapał się też głupiec na nią,
Zgryzła go w dwóch krótkich latach,
Lecz, że była wielką panią,
Nie zabrakło jej na swatach,
Poszły wietrzyć Jagodzińska,
Kurkulina i Bębnowska,
I dziś jest z Plackich Drapińska,
Primo voto, Kurkudowska!

Choćby i tego nie stało,
Ot tak w lot na poczekanie,
Byle się jej tylko chciało,
Męża trzeciego dostanie,
Sprowadzi go choć z Nerczyńska,
Jeśli taka wola Boska,
Antosia z Plackich Drapińska,
Primo voto Kurkudowska.

Ale niechaj się już trzyma,
I na bok z wszelką mitręgą,
Żartów u Jejmości niéma,
Jak chce czego, to chce tęgo;
Temperament Abissyński,
Chodzą po świecie pogłoski,
U tej Antosi Drapińskiej,
Primo voto Kurkudowskiej.

Słowem panie to kobieta
Do wielkich rzeczy stworzona,
A niemniejsza też zaleta,
Że jest ogromnie uczona:
U niej książka czy łacińska,
Czy angielska czy żydowska,
Wszystko czyta ta Drapińska,
Primo voto Kurkudowska!

Osobistość to jest rzadka,
I ona to sama czuje,