Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
POCHWAŁA WALCA.




Mężowie mówią o walcu źle,
Zowią go tańcem bez sensu wciąż,
Nie mają racyi, dalibóg nie,
Czyż kiedykolwiek miał racyę mąż?

Bo walc to taniec taki niewinny
A taki rzewny, melancholiczny,
Rzadko namiętny, częściej dziecinny.
A zawsze miły — a zawsze śliczny.

I cóż w nim może kobieta, co
Złego uczynić? największy grzech,
Ze jej do ucha podszepnie kto
Coś pochlebnego — lub wzbudzi śmiech.

Że ją przytuli do piersi swych,
Że ściśnie rękę w obrotach tych,
Że mową i gestem,
Spojrzeniem, westchnieniem
Mówi jej bez końca: „Ach jestem!

„Ach jestem z tobą, Aniele mój?
Czemuż nie mogę tak zawsze być?
Wiecznie ubóstwiać ten uśmiech twój
I u nóg twoich bez końca żyć?“