Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I choć męża ciekawy wzrok
Na wszystkie strony szpieguje mnie,
Radby zbadać każden mój krok
Nic nie dostrzeże, oj nie, nie, nie!

Pan mąż się gniewa, patrzy ukosem,
Radby co prędzej ztąd wyrwać mnie,
Choć marszczy czoło, choć kręci nosem,
Tańca mi wszakże przerwać nie śmie.

A gdy po tańcu, pyta ciekawie,
Co tam ci mówił tamten lub ów,
Ja mu odrębnych rzeczy naprawię
Lub wręcz mu powiem: Bywaj mi zdrów.

Mężowie mówią o walcu źle
Zowią go tańcem bez sensu wciąż
Nie mają racyi, dalibóg nie;
Czyż kiedykolwiek miał racyę mąż?