Strona:Piołuny.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Teraz żegnam… szacuję go bardzo wysoko,
Lecz — ten krzyżyk na piersiach razi moje oko!..





Do *
(na finał.)

Bracie do serca w dobréj i złéj doli
Kiedy się znamy już po tém co boli,
To może kiedyś w pośród białéj rzeszy
Znać się będziemy i po tém „co cieszy!”





Na schodach.

To niema być!...
Mowa Zamojskiego.

Śmiałeś się jak żak ze mnie żem czapki uchylił
Przed służebnicą Boską z biednego klasztora,
Co rano żebrze — rannych otula z wieczora
I tém zasila czém jéj świat ten nie zasilił…
Ja ci krótko odpowiem że nieznam poczwary
Nad człeka, co udając wiarę — szydzi z wiary!..