Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którą mnie natchnęłaś! Jakto! ty kochasz mnie, ty nie wzdragasz się już upewnić mnie o swojej miłości! Im częściej mi to powtarzasz, tem więcej rada jesteś! Gdy przeczytałem to czarujące: kocham pana, napisane twoją ręką, zdawało mi się, że słyszę twoje cudne usta, jak powtarzają mi to wyznanie. Ujrzałem zwrócone ku mnie te niebiańskie oczy, upiększone jeszcze wyrazem czułości. Usłyszałem twoje zaklęcie, iż żyć pragniesz jedynie dla mnie na zawsze. Och, przyjmij i moje śluby, iż życie całe poświęcę dla twego szczęścia; przyjmij je i bądź pewna, że nie sprzeniewierzę im się nigdy.
Jakiż szczęśliwy dzień spędziliśmy wczoraj! Ach! czemuż pani de Merteuil nie codziennie ma jakieś tajemnice do omawiania z twoją matką? czemuż trzeba, aby myśl o tem skrępowaniu, jakie nas czeka, musiała się mięszać do czarujących wspomnień, przepełniających mą duszę? czemuż nie mogę bez przerwy pieścić tej drobnej rączki, która mi napisała: kocham pana! okrywać ją pocałunkami i mścić się w ten sposób za odmowę, jakiej doznałem, gdym sięgnął po większą jeszcze łaskę!
Powiedz mi, Cesiu ubóstwiana, skoro twoja mama wróciła do pokoju, kiedy byliśmy zmuszeni, wskutek jej obecności, zwracać na siebie jedynie obojętne spojrzenia, kiedy nie mogłaś mnie już pocieszać zapewnieniami twojej miłości po odmowie, jakiej doznałem, gdy zapragnąłem od ciebie żywszego uczuć dowodu, czyż nie uczułaś w sercu żadnego żalu? czyż nie powiedziałaś sobie może: ten pocałunek uczyniłby go jeszcze szczęśliwszym i to ja pozbawiłam go tego szczęścia! Przyrzeknij mi, moja ubóstwiana, że przy najbliższem widzeniu naszem nie będziesz już taka surowa. Dzięki tej obietnicy znajdę odwagę do znoszenia przeciwności, jakie gotują nam losy; rozłąki mniej będą dla mnie bolesne, jeżeli będę miał pewność, że i ty dzielisz moje żale.
Do widzenia, moja Cesiu urocza; nadchodzi pora w której mam udać się do waszego domu. Niepodobieństwem byłoby mi