Strona:Pielgrzym.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXXIX.

Rabowi twemu dają wodę zdroje
Przydrożne... kiedy wędruje — daleko...
Przeto wywyższy z prochu głowę swoję:
Iż przed idącym i prostym ucieką
Szydu poświsty — A stanie za zbroję,
Co duszę od zdrad osłoni kaleką,
Moc, która ze dna krzywdy się dobywa,
Natchnieniem Pańskiem na wieki szczęśliwa...


XL.

Wreszciem u grobu stanął. W świętej ciszy
Słońce patoką suło blask miodowy
Przez drobne listki bukszpanów... I dyszy
Z niebiosów piersią wielką — lazurową —
Świat cały wiosną, Bujny ogród mniszy
Oddaje trawek szeptem rzewne słowo
Modlitwy. — Wokół nikogo nie było;
Sam na sam trwałem z kwitnącą mogiłą.


XLI.

Po chwili... w srebrnie rozmodlone dzwońce
Wpadł dźwięk... stal ostra kamień twardy ryje...
Szedłem za kościół — po cmentarnej łące,
Aby zobaczyć, ręce to są czyje,
Co ten ciosają grób, gdy Boże słońce
Woła — że wszystko w blasku wiecznym żyje!?
Brat młody — rękę wzniósł na kamień biały,
A słowa dziwne wieńcem rozkwitały...