Strona:Piękna i potwór.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 5 —

objęła tylko ojca za szyję i przytuliła się do niego z miłością.
— Drogie dzieci — przerwał milczenie zafrasowany kupiec. — Nie jestem już bogaty... Straciłem wszystko do ostatniego grosza, nie możemy już mieszkać w tym pięknym pałacu, musimy się przenieść do małego domku, a że służby trzymać nie jestem już w stanie, same musicie sprzątać, gotować i szyć swoje suknie.
— Ach! ja nieszczęśliwa! — zawołała najstarsza — czemuż odrzuciłam rękę barona... Byłabym teraz wielką damą... a teraz czemżeż zostałam? służącą!..
— Obowiązkiem twym, ojcze, było strzedz naszych bogactw! Przehandlowałeś cały majątek! — odezwała się średnia z niepohamowaną złością.
Jedna tylko Pięknotka nie dokuczyła ojcu złem słowem. Ucałowała go serdecznie i wytłomaczyła wszystkim, że to bardzo miło mieszkać w ładnym domeczku i, że ona ofiarowuje się robić wszystko dla wszystkich.
I tak pewnego poranku przenieśli się