Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się zachować w spiżarni na cele gospodarskie. Jest to kwiat, który pachnie słodko, błyszczy świetnie i prędko umiera, gdyż żyje nazbyt intensywnie.
Nasza miłości Czyż użył on kiedykolwiek tego słowa? Nie, tak samo, jak nie powiada nigdy: „Kocham ciebie!“
Wiem dobrze, że słowa są niczem. Może mnie kochać niewypowiedzianie głęboko właśnie dlatego, że tego nigdy nie mówi; i gdybym nie wiedziała z innych źródeł, że mnie kocha, nie byłoby to dowodem miłości, gdyby nawet po stokroć dziennie zapewniał mnie: „Kocham ciebie“.
Nazywa mnie dzieckiem. Ale kiedy ujmuje moją głowę oburącz, patrzy mi w oczy i powiada: „Słodkie moje dziecię!” — czyliż nie widzi naówczas, że to dziecko pała tęsknotą, aby usłyszeć te wyrazy, które brzmią jak hymn, które w marzeniach i w poezji przyobiecane są każdemu ukochanemu dziecku?
A jeżeli to przez ostrożność, mój mądry przyjacielu, unikasz słów, któremi cię darzę, ilekroć je usłyszeć zechcesz — odpowiedz mi, czy ten nadmiar ostrożności daje się powiązać z tem, coś mi opowiadał dzisiaj wieczorem? Stałam przed wielkiem zwierciadłem w sy-