Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

formy; litery na niej skaczące wgórę i wdół, wielkie, klocowate: pismo bezradne. Były i błędy ortograficzne w adresie. Od kogóż był ten list? Znałam pismo wszystkich tych, co korespondowali z matką.
Czyżby to był list od starej służącej mojej babki i przynosił wiadomość, że babka zachorowała? Nie, w tym wypadku przysłanoby kogoś z ustną wieścią, a nie pisano.
A więc od kogo?!... Nagle w głębi mej duszy ozwał się krzyk przestrachu: „Ten list dotyczy ciebie! To jest anonim, opowiadający o tobie!” Drżałam tak, że ledwo mogłam utrzymać kopertę w zziębłych jak lód palcach. „Tak jest! — mówiłam sobie — pismo jest zmienione, to rzecz jasna; piszący umyślnie porobi błędy w ortografji“.
Czyżby od niej? Widziała mnie, gdym szła do niego.
Nie! nie! to niemożliwe — mówił mi, że ona jest dobra i szlachetna.
A jednak... kiedy ludzie popadną w zazdrość, gotowi są popełniać czyny, któremi sami gardzą. Zresztą mogą to być inni — nie ona. Kto wie, ile razy widziano mnie i poznawano, gdy szłam go odwiedzić!
Byłabym zatem stracona. Za chwilę matka wróci, znajdzie list, otworzy — już widziałam