Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

teraz z nią razem, a przecie ten wieczór powinien był należeć do mnie — wyłącznie do mnie.
Czy dzisiejszego wieczora pomyślał o mnie? Czy to jeden z moich kwiatków miał na scenie w butonierce? Byłby to znak — ukłon.
Pragnę w to wierzyć. I nie chcą myśleć o tem wszystkiem, co mi naopowiadała Emmy. Nie, on nie mógł być z tamtą dziś wieczorem. Gdyby nawet było to prawdą, co mówi Emmy — byłoby to dziś względem mnie niesprawiedliwością!

13 kwietnia.

Dziś rano kupiłam dzienniki. Chwalą go. W jednej z gazet mówią nawet o „Zdumiewających postępach“. Jeden tylko recenzent obniża go i pisze: „Był nudny i zuchwały jak zawsze”, a obok: „Tym razem już zupełnie niemożliwy!“ Co za idjota! Chciałabym posiekać go na miazgę i zobaczyć wyrysowanego w tej postaci w jego własnym dzienniku.
Ostatecznie wszystko jedno, co bazgrze taki idjota. Wszyscy byli porwani. Sztuka idzie dziś ponownie. Niestety, nie mogę spędzić drugiego zkolei wieczoru w teatrze; ale kręciłam się umyślnie przy kasie teatralnej: co za ogon z cisnących się po bilety! Wy-