Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sądzę odgadłaś: nie jestem wcale tak zimnokrwisty, jak się wydaje. Wszystko to — tu uśmiechnął się jest udane. Właściwie jestem najfantastyczniejszym człowiekiem w świecie; ale zmiarkowałem, że osiąga się największe triumfy wtedy, skoro zezwala się, aby wulkan igrał tylko w kształcie burzliwego podziemnego potoku, który ogrzewa skorupę ziemską i tylko wyjątkowo urządza ludziom niespodzianki małemi wybuchami. — Potem znowu ciągnął poważnie: — Ostatecznie nie jestem tak wyrafinowany. Ale to wszystko jedno! Ten podziemny strumień we mnie czyni mię artystą. Powinien był zrobić ze mnie lepszego aktora niż tylu innych, którzy albo pędzą naprzód, dzwoniąc głośno uprzężą, albo drepcą na tyłach w czcigodnej powszedniości ci i tamci jednakowo niezajmujący, gdyż braknie im przeczucia i grozy tajemnic, czegoś, co jedynie pociąga, bo stanowi poezję.
— Nie jesteś wcale zarozumiały! — odparłam żartobliwie, ale z takim umiarem w drwinie, iż bez trudu zrozumiał, że ma we mnie widza, pełnego uwielbień.
— Owszem — rzekł, klękając przede mną — jestem zarozumiały i to nawet bardzo... A wiesz czemu?... Bo mam ciebie! Bo to ty