Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cej się poprzez niedomknięty kran — kiedy Eryk opowiadał mu o urządzonej w Wiedniu przez symbolistów wystawie obrazów. Młodzieniec jest przebieglejszy, niż sądziłam. Było widoczne, że schlebiał ojcu, używając sobie na młodej sztuce, którą sam uważa za świętość! W imię Boże — cel uświęca środki.
Przy kawie prawdziwy likier benedyktyński w naszym domu znak, że nastrój sięgnął szczytu. Kiedy ojczulek pozwala sobie na likier, wiem, że bije uroczysta godzina. Po obiedzie znalazłam się sam na sam z Erykiem w jadalni. Pomyślałam: „No, niech nastąpi to, co ma nastąpić!” Nie wiem, czy było mi to przykre, czy przyjemne — wiem jedno, że uważałam to za śmieszne i nietaktowne ze strony tych, którzy „aranżowali tę sytuację” dla nas.
Eryk siedział obok mnie na sofie i dmuchał w swoje cygaro tak mocno, że żar wybuchał co chwila pod popiołem. Spostrzegłam łacno, że się denerwuje. W reszcie rzekł:
— Jestem tak szczęśliwy, że widzę cię znowu, Juljo!
— I ja cieszę się, żeś powrócił.
— Śród obcych łudzi często tęskniłem za tobą.