Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

glądałaś, leżąc tak przede mną uśpiona“, — te jej wyrazy dźwięczały mi w uszach przez cały dzień i napełniały mnie pieszczotliwą błogością. A więc możesz wyglądać uroczo! — mówiłam sama do siebie. — Nie jesteś więc już brzydką dziewczyną. Szkoda, jeżeli tylko podczas snu miewam takie dobre chwile. „Panna Julja Magens miała wczoraj une belle nuit!“. To brzmi nieźle, ale niestety, ani ja sama, ani nikt inny nie ma sposobności podziwiać nocnego fiołka, który rozwija się tylko w ciemności.
Wszelako ten hołd matczyny uczynił mnie tak śmiesznie próżną, że wczoraj wieczorem zamiast pisać swój pamiętnik czyniłam przegląd swojej osoby przed zwierciadłem.
Moje lustro toaletowe nie jest królewskie. Wysokie zaledwie na pół łokcia stoi w orzechowej ramie na komodzie. Ustawiłam je w ten sposób, aby widzieć możliwie znaczną część mej osoby w odbiciu, zapaliłam obie świece i prócz tego lampę. W tem magicznem oświetleniu panna Julja mogła zaprezentować się sobie we wszelkich możliwych a pochlebnych pozycjach i przedsiębrać wszelkie mimiczne ćwiczenia. Postaram się być bezstronną w określeniu rezultatów moich baPań: