Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ków, przytknęła oba nieznacznie do ust, kupiła jeden, a on zaraz potem kupił ów drugi i ucałował.
Jakże pięknie jest żyć, gdy się jest młodą! Może przyjść wszystko, co przyjść musi; może przyszłość sczernieć podwójnie — szczęście, Które teraz buduje złoty chram w mem sercu, odrzuci swój błyszczący refleks poprzez noc wszystkich czasów.
Tedy schyl, umiłowany, ku mnie głowę i pozwól, abym napełniła twój słuch rozkosznem wyznaniem, którego obyś nigdy nie zapomniał: „Jestem szczęśliwa, szczęśliwsza, niż wyrazić może język, który stworzono dla targów i przełożeń, ale nie dla miłości — szczęliwa stąd, że jestem twoja, że chcesz mnie swoją nazywać. — Dobrej nocy!

25 marca.

Kiedy dziś przed południem siedziałam przy otwartem oknie, aby napawać się ciepłem powietrzem słonecznej wiosny, widziałam moje vis-à-vis, gorączkowo zajęte. Pakował książki i obrazy do wielkiej skrzyni. Jeszcze był tem zajęty, gdy nadjechał powóz „faworyty”. Usłyszał widocznie turkot, rzucił szybkie spojrzenie wpoprzek ulicy, poczem śpiesznie za-