Strona:Perełka.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   23   —

Przytem wszystko widziane z wysoka było jakieś bardzo dziwne, bardzo malutkie, prawie niewidoczne, a przytem on sam był bardzo malutki, oczy jego były jak ziarnka grochu, cóż więc dostrzedz mogły...
Lecieli więc i lecieli, nie zwracając na nic uwagi, nie przyglądając się niczemu.
Karlik usnął w upierzeniu ptaka i zbudził się dopiero w Afryce, do której dążyli.
Ptak morski zatrzymał się przed werandą domu, oplecionego winem i rzekł:
— Zejdź ze mnie i załatw się z tem, poco przyjechałeś. Oto właśnie siedzi przy oknie dziadek twojej Perełki i smutnie patrzy przed siebie. Tęskni wciąż i rozpacza za dzieckiem... Idź! zobaczymy się jutro.
Karlik zeszedł, wsunął się do przedsionka, ale nie odważył się przemówić do starca.