Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Istny niebios ulubieniec,
Obdarzony szlachetnością,
Urodą i walecznością,
W najpiękniejszej życia dobie
Żył zamknięty w samym sobie,
I w odludnem pomieszkaniu
Najwonniejsze wieku chwile,
Darów tyle, skarbów tyle,
Marnotrawił na czytaniu!

POLEMIO.

Czyż nie jesteś Rzymianinem,
Czyż nie jesteś moim synem!
Patrz, z łaski Imperatora
Posiadam najwyższe względy,
Urząd nad wszystkie urzędy
Rzymskiego Gubernatora;
Czyli, bo to idzie za tem,
Rządzę dzisiaj całym światem.
Bo jako pierwszy senator,
Jako Rzymu Gubernator
Mam władzę, bo mi jest dana,
W całem państwie Numerjana.
Czyż niewezwał mię łaskawie
Z Alexandrji, zkąd pochodzę,
I zkąd blask rodu wywodzę,
Bym pospołu z nim, piastował
Ciężar berła i korony?