Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
NISIDA.

W tak wczesnej wieczornej porze,
Taka ciemność! jak być może!

CINTIA.

Całe niebo w mgnieniu oka
Tak gruba skryła pomroka!

NISIDA.

Tak mi straszno! tak mi ciemno!
Ziemia chwieje się podemną!

CINTIA.

Jakby całych gór brzemiona
Spadły na moje ramiona!

ESKARPIN.

Takto zwykle kończą tacy
Poetowie i śpiewacy. —

KRISANTO.

Ach! Twój to cud, wielki Boże!
Przed Tobą padam w pokorze!

(wchodzi DARJA).
DARJA.

Krisanto!