Przejdź do zawartości

Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla niego kostki z obiadu; głaskał go, pieścił, a wdzięczny Kruczek lizał go za to po ręku, i bawił się z Jasiem po całych dniach na dziedzińcu. Jednego dnia, służące wybrały się od rana na poziomki do poblizkiego lasu; Jasio tak usilnie prosił matki, że dała mu dzbanuszek, i poleciwszy jak najmocniej baczność i ostrożność, pozwoliła mu iść z niemi. Kruczek odprowadził panicza kawałek drogi, i wrócił pilnować domu.
Cóżto za radość była dla Jasia, kiedy przyszedł do lasu, usłyszał śpiewy ptaków, i zobaczył mnóstwo poziomek rumieniących się w trawie.
Z początku wszyscy zbierali w je-