Przejdź do zawartości

Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziewczynka znowu płakać zaczęła, i Magdzi żal się zrobiło, że mimowolnie taką zrządziła szkodę; poszła więc smutnie do domu, ale przez drogę umyśliła już sobie, jak naprawić złe, które zrobiła.
Przybywszy do mieszkania, opowiedziała ojcu rzecz całą i zwierzyła mu się ze swego zamiaru; na co otrzymawszy pozwolenie jego, jak się tylko ściemniło, zabrała się do dzieła.
Magdzia od dwóch już lat miała w ogródku swoim morelowe drzewko, które chociaż nie wielkie, śliczne już wydawało owoce; kazała więc je wykopać razem z drewnianą skrzy-