Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przeląkł się Ignaś, załamał ręce na myśl co matka powie, i zadumał się smutnie; ale niedługo skoczył po koncept do głowy.
— O! i tą razą jeszcze się ukryje! — pomyślał — ale już to niezawodnie będzie raz ostatni; kolońska woda taka czysta, nasza źródlana także jak kryształ, doleję nią flaszeczkę, i mama nie pozna.
Jak pomyślał, tak uczynił; ale cóż się stało? czysta kolońska i czysta źródlana woda nie chciały się zgodzić w flaszeczce, a zamiast przezroczystego spirytusu, przerażony Ignaś ujrzał w niej coś podobnego do mleka.