Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przy pieczeniu ciasta, ona zawsze przebierała rodzenki i łuskała z łupinek migdały, a do suszenia śliwek nikt tak równo nie przyrządzał trzcinowych rożenków.
W początku jesieni nadeszła pora przechowywania grzybów na zimę. Frania uważała jak matka smażyła pieczarki w maśle, trufle w oliwie, jak suszyła grzyby prawdziwe i potem nawłóczyła je na sznureczki, jak nakoniec soliła rumiane rydze i układała je w faseczki.
W kilka dni po ukończeniu tej roboty, słońce pięknie zaświeciło, i Frania wybiegła do gaiku, co był tuż za ogrodem rodziców; tam w za-