Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słabych siłach swoich nie przebrnąłby go bez cudzej pomocy.
Krysia zrozumiała to wszystko, bo dobre dzieci domyślne mają serca, kiedy idzie o pomoc biednemu; odwróciła się żwawo do młodych przyjaciół mówiąc:
— Teraz na mnie kolej huśtawki!
— Prawda: siadaj Krysiu!
— Ale ja się huśtać nie będę, tylko was proszę, pozwólcie mi tej deski na krótką chwileczkę.
— Cóż z nią zrobisz?
— Zobaczycie!
I rącza dziewczynka schwyciła deskę z pieńka, a wlokąc ją całemi siłami, przyszła aż nad rów przy