Strona:Paul de Kock - Poczciwy koleżka tom II.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siebie suknię, rozpala ogień, i w kilku minutach herbata już była gotowa; podaje więc ją swemu mężowi.
Po niejakim czasie Karol był już zdrowszy, i snem zmorzone powieki jego już się zamknęły. Leontyna przekonawszy się że Karol już zasnął, przygotowawszy obok siebie to wszystko co tylko potrzebnem bydź mogło dla ratunku jéy męża, jeżeliby się znowu obudził i okazał słabym; poczyniwszy mówię te wszystkie ostrożności, kładzie się przy nim Leontyna, i pomimowolnie zasypia, a jéy baczne ucho przy zamykaniu się nawet powiek, jeszcze przysłuchiwało się, czyli nie słychać jęku lub wzdychania męża.

KONIEC TOMU DRUGIEGO