Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
151

patruje!.. z miejsca się nie ruszy... jak posąg!.. radbym wiedzieć, czego on po moim zamku gawroni?...
— «Jest w istocie coś osobliwszego w spojrzeniu i całej postawie tego człowieka — rzekł Edward.
— «Osobliwszego!... nadto jesteś delikatny!... chyba coś złego... ponurego... złośliwego... cóż to, że on ani oka nie zwróci z mego zamku, panie murgrabio?»
Murgrabia właśnie usypiał siedząc na dachu, zbudzony tém wstaje i woła.
— «A czegóż tam chcesz?
— «Cóż to?.. łajdaku! do kogo tak śmiesz mówić?» zawołał Robino z gniewem.
— «Ach! przepraszam Jaśnie Wielmożnego Pana» rzekł Kiunet otwiérając oczy: «zdało mi się, żem rozmawiał z mo-