Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
56

kwadrans będę u Barona de Marsej; to dobrze.»
— «Nie trzebaż było tak się śpieszyć, mój miły.»
— «Tu naprzeciw stoją kabryolety.... gdybyś była łaskawa zejść ze mną i zawołać.»
— «Czy tak! tego jeszcze brakuje, żebyś mię z tyłu za lokaja posadził! Ale cóż robić? dziś jestem bardzo łaskawa; ruszaj!»
Robino zamyka drzwi, Franusia z nim schodzi, woła o pojazd; on siada ścisnąwszy czule rączkę modniarki, która woła jeszcze za odjeżdżającym: — «A przywieźże mi tam co dobrego, niezapomnij!».