Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
31

chciałbym koniecznie pogadać z Tenaïdą, wstępowałem na los do ich pokoju, pukałem, nikt mi nie odpowiadał; lecz zchodząc ze schodów usłyszałem głos twojej gitary, a wiedząc że uczysz na niej grać pannę Franciszkę, sądziłem, że są wszystkie u ciebie?»
— «Niestety! nie; — są dotąd w sklepie, ledwie za dobrą godzinę powrócą na górę; niezmiernie mię to martwi, bo i ja pilny interes do Franusi.»
— «To, czyż niéma sposobu, żeby im oznajmić, że my tu jesteśmy i czekamy?» — «Och! broń Boże byśmy poszli do sklepu, gniewałyby się; jest to najmocniej zabronioném, a potém, i jabym sam tego nie zrobił... Będąc w publiczném urzędowaniu, trzeba zachować decorum; teraz osobliwie, niezmiernie na to mają oko.» — «To też można nie wchodząc do sklepu, zwabić te panny.»