Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
14

nia i jedynakiem, kiedy ojciec pozwala robić co się zamarzy, nie brak roskoszy. Ja, moi panowie, umiem się ograniczać; nie jestem wybredny, nie dbam o przepych i honory. Do szczęścia potrzeba mi tylko miejsca zyskownego, a choć to trochę trudzące, ale ja lubię pracę... a nim się ożenię, chcę mieć kochankę czułą, przywiązaną, nie kosztującą mię ani grosza, na której wierności mógłbym polegać, bo jestem strasznie zazdrośny.»
— «I gdzież ten skarb znaleść, Robino?»
— «O! łatwo; wprawdzie, nie szukam go między szwaczkami i służącemi!... — Ale, przepraszam moi panowie, zagadałem się z wami, i zapomniałem zupełnie, że mnie czekają z obiadem, na który, jestem od ośmiu dni zaproszony... Pewnoby tam nie usiedli do stołu bezemnie,