Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
113

chceniom, ruszał gdzie mu się podobało, przebywał w mieście lub na wsi, baron mu w tém żadnej nie stawił przeszkody. Alfred u siebie zatrudniony był ubieraniem się, zatrudnienie nader ważne dla trefnisia, odbywał to od niechcenia, z przyczyny, iż w tym czasie nie miał przedmiotu, któremuby się chciał podobać, czasem myślał o P. Zerwil; żywa Żenny wielce mu się podobała, lecz ta rozgniewała się, jak Alfred pochwalił Klarę, i powtórzył jej to, nie pojmując jak gniewać się można za rzecz tak prostą, nie starał się o uspokojenie gniewu Żenny, i ubierając się tak do siebie mówił: — «Jak to kobiéty są wymagające!... chciałyby, żeby w oczach naszych te tylko były piękne, przy których jesteśmy... to jest, chciałyby, żebyśmy żadnych nie chwalili, prócz brzydkich; bo dla brzydkich, są one niezmiernie łaskawe, i chcą nas przymusić koniecznie,