Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kaniu. Wtedy-to nadszedł pobożny żebrak, prosząc o jałmużnę. Gwałtownie zawołałem ku niemu:
— Utraciłem swe całe mienie, a ty żądasz odemnie jeszcze jałmużny?
Na to ów żebrak ujął swą miseczkę żebraczą i wytrząsnął połowę jej zawartości do moich rondelków.
Powiedziałem na to:
— Cóż mi z tego przyjdzie?
Na to on:
— Najesz się do syta. Czegóż chcesz więcej?..
Odpowiedziałem:
— Jedzenia i picia mam dosyć i bez tego, ale skarb mój przepadł — wszystko, co zaoszczędziłem.
Żebrak zabrał się do odejścia. Przytem atoli rzekł jeszcze:
— O ty, głupcze, gdybyś wiedział, jak słodkiem jest ubóstwo dla człowieka rozumnego.
Gdy sobie już poszedł, patrzyłem na ryż w mym rondelku. Zamyśliłem się. „Ten człowiek“ — pomyślałem — „żyje z dnia na dzień, a mimo to oddaje połowę tego, co użebrał.“ Gdy ktoś jednakże zacznie rozmyślać nad swem nieszczęściem, ten już największą gorycz utracił; ca-