Oj niechże ci Bóg Banku płaci, iżeś nam powiedział,
pobiegniem czemprędzej, nikt nie będzie siedział.
Weźmie Werduł swoje dudki, Francyk weźmie lirę,
Becał Basy, Curyk skrzypce, a Kociura syprę.
Dryzden w bębem uderzywszy, wnet obudzi Pana,
a my wnijdziem wszyscy razem, padniem na kolana.
Janek będzie urzędował, bo on jest najśmielszy,
albo Werduł go zastąpi, bo najwymowniejszy.
Oj pójdź ty w przód Werdalu, my drogi nie wiemy,
a my zaś za tobą wszyscy pobiegniemy.
Ot trzeba iść do Wieliczki, potem do Pińczowa,
a z Pińczowa na Bielany, potem do Głogowa.
Zaś z Głogowa do Mogiły będzie już pół drogi,
weźmiem z sobą ze dwa sadła, by smarować nogi.
Zaś z mogiły do Szkalmierza, a potem na Tyniec;
a zaś z Tyńca do Betlejem, to już drogi koniec.
O święte siano! mej duszy wiano,
Gdy cię kosztuję, smak w tobie czuję,
O święte siano.
Niebo się siekło, nie brzydkie piekło,
Pod Dzieciąteczko, moje sianeczko,
O święte siano.
Szczęśliwy brogu, z którego Bogu
To siano brano, co Mu posłano.
O święte siano.
Na sianie leży w lichej odzieży,
Ten, który grzeje promieńmi knieje.
O święte siano.
Dajęć sianeczko, me Dzieciąteczko;
Grzej Go wołeczku, mój kochaneczku;
O święte siano.
Mówi i osieł, coć będzie nosił
O Królu Nieba! Sianka Ci potrzeba.
O święte siano.
Nuż pastuszęta i wy bydlęta;
Pochwalcie Pana z takiego siana.
O święte siano.
O tej dobie leży w żłobie
Syn wiekuisty z Panny Przeczystej.
Ta Dziewica królewica
Nam porodziła, grzech nim zgładziła
Osioł z wołem pod okołem
Nisko padają, pasterze grają.
Trzej Królowie swoje zdrowie
Z upominkami niosą Mu sami.
I Anieli się zdumieli,
Widząc swojego, Pana naszego.
Święty, Święty, niepojęty
Jemu śpiewają, cześć, chwałę dają.
Także i my z wesołemi
Pójdźmy pieśniami, a nie baśniami.
Przywitawszy, pokłon dawszy,
Z serca szczerego, szanujmy jego.