Strona:Pastorałki i kolędy z melodyjami czyli piosnki wesołe ludu w czasie świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane (Mioduszewski).djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Na śmierć się ofiarował, by swą śmiercią skasował,
Wyrok ogłoszony i już potwierdzony,
Do księgi mistycznej, apokaliptycznej,
Wiecznie zaciągniony.

Baranek tę księgę otworzył,
Niebo, ziemię, piekło zatrwożył:
Zgrzytnęło piekło na to, co mu dasz świecie za to?
Korony składają, na twarz upadają
Nieba koronaci; a indygenaci
W szopie mu oddają.

Na tryumf, na hołdy potrzeba
Powziąść mody od świętych z nieba:
Więc wszyscy upadajmy, zamiast koron składajmy
Serca śluby; Boże przyjmij, co kto może,
Przyjmij od nas wielu ten hołd, Zbawicielu,
Daj niech Cię kochamy.


KOLĘDA 8.



Banek. A spis Bartek, Symek, Wojtek, Maciek, Walek, Tomek, Kuba, Stachu?
Ozwij-ze się przecie ktury z was, bo umrę od wielkiego strachu.
Ono cuś takiego, jak słońce jasnego, Świeci na niebie.

Wojtek. Obezyś spał, cego wrzescys, cy cię pono niefortuna łupi,
- Spis a gadas, marzy ci się lada Judas, a ty bajes głupi:
- Zeć się cuś zjawiło, znać ci się przyśniło, żeś widział słońce.

Banek. Oj nie spięć ja muj Wojtalu, ani tez lada cego prawię,
- Juz to chwila jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernym jawie:
- Słusę i śpiewanie i prześlicne granie, hań za gurecką.

Wojtek. Nie pleć plotka, nie budź drugich, tak ci się to cusi przywidziało,
- Ktuzby śpiewał? sowy krzycą, wilkuw się tez znać dość nazbiegało:
- I tak się im ocy przy pochmurnej nocy, błysną jak świecki.

Banek. Nie sowyć to, ani wilcy, znam ja wilkuw, znam dobrze i sowy,
- Pojrzyj jeno muj Wojtalu, jakieś summy, tylko podnieś głowy,
- A przypatrz się łonie ktura w onej stronie, okryła niebo.

Wojtek. Gdziez ta łuna? Banek. Oo widzis jak się niebo łyska bez przestanku.
- Wojtek. Prawdęć muwis, widzę ale cuz to z tego będzie miły Banku?
- Pudźmy ztąd bo trwoga, pobudźmy dla Boga i drugich bratkuw.

Banek z Wojtkiem. Gwałtu! gwałtu! niebo gore, cy się pono świat zajął bratkowie,
- Przebug wstańce a cem prędzej uciekajcie, bo idzie o zdrowie:
- Jeśli nie wstaniecie, wsyscy poginiecie, prec do jednego.

Walek, Maciek. Cuz to, cuz to, gore kędyś, prawciez cy się co gdzie złego stało?
- Wojtek. Patrzcie jeno, kto z was widział, zeby niebo tak kiedy gorzało:
- Przeto uciekajwa, bracia postradajwa, juz i tych owiec.

Walek. Stujcie bracia, gdzie chcecie iść? a bydełko jako zostawiemy?
- Dyć pociekajcie, az wprzud co to są za dziwy, dobrze zrozumiemy:
- Oto się nasego Bartosa starego spytajmy, co to.