Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzebne aby ich przestrzegać, lub przynajmniej aby modlić się do Boga.
— Rozumiem, rzekłem, mają wszystko co potrzebne aby się modlić do Boga o pomoc, i nie jest im potrzebna od Boga jakaś nowa łaska dla modlitwy.
— Zrozumiałeś, rzekł.
— Zatem nie jest potrzebna im skuteczna łaska aby się modlić do Boga?
— Nie, odparł, wedle O. le Moine.
Aby nie tracić czasu, poszedłem do Jakóbinów[1] i spytałem o tych o których wiedziałem że należą do Nowych Tomistów. Poprosiłem, aby mi powiedzieli, co to jest najbliższa możność.
— Czy to nie ta, rzekłem, której nie brakuje niczego do działania?
— Jakżeto, mój Ojcze, jeżeli brakuje czegoś do tej możności, czy nazwiesz ją najbliższą i czy powiesz, naprzykład, że człowiek ma, w nocy i bez wszelkiego światła, bezpośrednią możność widzenia?
— Owszem; miałby ją, wedle nas, o ile nie jest ślepy.
— Doskonale, rzekłem, ale O. le Moine rozumie to w przeciwnym sposobie.
— To prawda, odparli; ale my rozumiemy tak.

— Zgadzam się, rzekłem; nie spieram się bowiem nigdy o słowa, byleby mnie uprzedzono o znaczeniu jakie im kto daje. Ale widzę z tego, iż, kiedy powiadacie że

  1. Dominikanie.