Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/379

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

samych, czemu dajecie się doń zbliżać tym w których grzech i chucie są jeszcze żywe? I w jaki sposób uważacie za godnych chleba niebieskiego tych, którzy nie byliby godni pożywać chleb ziemski?
O wielcy czciciele tej świętej tajemnicy, obracający swą gorliwość na prześladowanie tych którzy ją czczą tyloma świętemi komuniami, i na schlebianie tym, którzy ją hańbią tyloma komuniami świętokradzkiemi! Jakże godnem jest tych obrońców tak słodkiej i czystej ofiary otaczać stół Jezusa Chrystusa zatwardziałymi grzesznikami grzęznącymi w kale i pomieścić wśród nich księdza, którego własny jego spowiednik wysyła wprost od jego bezeceństw do ołtarza, iżby tam ofiarował, w miejsce Jezusa Chrystusa, tę ofiarę tak świętą Bogu świętości, i aby ją niósł swemi skalanemi rękami w te do szczętu skalane usta! Zaiste, właśnie tym którzy praktykują to postępowanie po całym świecie, w myśl zasad potwierdzonych przez ich własnego generała, przystoi obwiniać autora Częstej Komunii oraz Dziewice Najśw. Sakramentu iż nie wierzą w Najśw. Sakrament!
Ale to im jeszcze nie wystarcza. Dla zadowolenia swej zajadłości, trzeba ich było oskarżyć o wyrzeczenie się Chrystusa i chrztu. To nie są, moi Ojcowie, czyste baśnie, jak wasze. To są opłakane wybryki, którymi przepełniliście miarę swoich potwarzy. Tak potworny fałsz nie byłby w dość godnych rękach, gdyby go głosił jedynie wasz dobry przyjaciel Filleau, który go wydał na świat z waszego natchnienia; wasze Towarzystwo przyjęło go jawnie; wasz O. Meynier ogłosił świeżo, jako