Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 97 —

Józefa, bo wszystkich pozostałych od powstania zabierają, ale nie wydrą mi go barbarzyńcy chyba z życiem, zresztą liczę na jego kalectwo. Dyonizy wykupiony przez Józefa od rekructwa, nieodstępny jego towarzysz w walkach, padł od lancy moskiewskiéj, któréj ostrze miało przeszyć jego pana.»
Żmudzin do Sędzica.
«Nie potrzebuję ci tego powiadać ile nieszczęście twoje zadaje mi boleści. Pocieszaj się drogi przyjacielu myślą, że cierpisz za ojczyznę; rany i kalectwo poniesione w jéj obronie, są chlubne i przyjemne. Ja jestem zdrów zupełnie, kule mnie omijają, wojsko nasze rejteruje wprawdzie, ale jest nadzieja, że wybrawszy dogodną pozycyą, wydamy bitwę. Ściskam cię z duszy nieszczęśliwy przyjacielu.»
Oprócz tego listu, był inny do Wincentéj.
«Lękałem się donosić Józefowi o wszystkiém, przez wzgląd na jego położenie; pani mu to zakomonikujesz jak będzie w stanie wytrzymać podobne doniesienia. Wszystko stracone. Wojsko nasze czyli raczéj jego pozostała cząstka, jutro wchodzi do Prus; otoczeni jesteśmy przez moskali, niedołężność naszych dowodców a może i zdrada, jest sprawczynią tego. O drogi kraju! droga ojczyzno! dla czegom przeżył twoję niedolą!»
Tenże do Sędzica.
«Jesteśmy w Prusiech. Niegodziwy król pruski, ten który po wejściu Bartholoméj pułkownika, kiedyśmy go z Rosień wypędzili, opatrzył go