Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 60 —

w mleczarni. Żmudzin wziął pod rękę Józefa S... i odprowadził go umyślnie, ażeby ułatwić swemu przyjacielowi sam na sam z Wincentą.
Pan Sędzic ofiarował ramię swoję Wincencie i tak postępowali o kroków trzydzieści za pierwszemi.
Zbliżenie dwóch ciał których serca rozumieją się, sprawia to czarujące zachwycenie które się tylko czuć, lecz nie opisać daje. Puls Wincenty bił tak mocno, że pan Sędzic mógł był policzyć każde jego uderzenie.
Po krótkiém milczeniu: «Nie, droga pani, rzekł Sędzic, milczenie dłuższe byłoby nad moje siły. Od momentu jakém cię ujrzał, wszystkie moje myśli były zwrócone ku tobie; czuję w żyłach moich pożerający ogień miłości i dłużéj taić tego nie mogę...» Bicie serca gwałtowne przerwało mowę młodzieńca.
Wincenta pozbawiona prawie władzy swych członków, postępowała machinalnie. Milczeli oboje czas niejaki; westchnienie mocne wyszło z piersi Wincenty. «Byłożby ono dla mnie?» rzekł Sędzic.
«Nie nalegaj na odpowiedź, rzekła mu drżącym głosem, ja sama nie mogę zdać sobie rachunku z moich uczuć. Od trzech dni czuję w sobie zmianę zupełną, zmianę której przedtém nigdy nie postrzegałam; poźwól niech siebie wyexaminuję lepiéj.»
Starsza siostra krzyczała z daleka: «na kawę,