«Gdzie są pańskie siostry?» pytał pan Sędzic, młodzieniec lat 23, wzrostu więcéj niż sporego, twarzy przyjemnéj, oczu czarnych, bystrych.»
«Są jeszcze u toalety.»
W tém chłopiec ubrany po kozacku, wynosi na jednéj tacy kilka karafek wódki i jeden kieliszek[1], na drugiéj dwa talerze, pełne wędliny w krążki, bułkę chleba i masło.
Pan Andrzéj, młodszy brat S., zwracając mowę do gościa: «Pan Sędzic zapewne po kawie?»
«Tak jest.»
«Połóżmy fajki, (bo wszyscy je mieli w gębie) napijmy się wódki nim śniadanie nam dadzą.» Do Pana! panie Sędzicu.»
«Dziękuję.»
To mówiąc, wychyla do dna, nagłém pochyleniem kieliszka, marszczy się po wypiciu, nalewa i oddaje gościowi; ten równym sposobem wypija, nalewa i oddaje w koléj temu który był po prawéj ręce. Tym sposobem obchodzi jeden kieliszek w koléj, a ostatni z kolei powiada przed
- ↑ Na Litwie i we wszystkich słowiańskich narodach, zwyczaj exystuje, pić z jednego kieliszka lub szklanki; choroby zaraźliwe będąc mniéj powszechne, nikt się nie brzydzi dotykać ustami miejsca, które inny dotykał.
sędziego, nazywa się sędzic, syn prezydenta prezydentowicz, i t. d. Szlachta okoliczna wszystka jest skarbnikami lub skarbnikowiczami; po ożenieniu się, wicz się odrzuca, i nazywa się prezydentem, skarbnikiem i t. p. Takim to sposobem przechodzi od pokolenia do pokolenia zabytek dumy szlacheckiéj.