Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Teraz dziewczyny, wiedząc już, że są chore, poczęty wprost celowo mścić się na niewdzięcznym rodzie męskim i już hurtownie obdarzać wszystkich, kto się pod rękę nawinął, swymi zarażonymi wdziękami. Po okolicy rozeszła się radosna wieść, że we wsi tej a tej każdy może sobie dowoli poflirtować itd. i zaczęli chłopacy zjeżdżać się rowerami, motocyklami, autobusami itd. do owej ziemi obiecanej. Ma się rozumieć taki ruch nie trwał długo, gdyż po kilkunastu dniach wszyscy już wiedzieli, że obfite źródło uciech istniejące w słynnej już wsi jest źródłem zatrutym i korzystanie z tegoż okazuje się bardzo niebezpieczne. W końcu wdała się w całą rzecz policja alarmowana przeze mnie już od kilkunastu dni (cała opisywana bowiem tragifarsa rozegrała się w rekordowo krótkim czasie — może 3 tygodni) i urocze, acz niecnotliwe siostry musiały zakończyć karierę w szpitalu.
Ale epopea na tym się nie skończyła. Jednym z „ofiar“ trzech gracji był przystojny parobek z pobliskiego majątku ziemskiego, słynny na okolicę lew nie tyle salonowy, ile dajmy na to stodołowo-oborowy. Po kilkunastu dniach kilka dziewcząt robotnic z tegoż majątku zdobyły już przyjaźń przystojnego parobka, a w związku z tym i chorobę weneryczną. Ale był to koniec karnawału, po wsiach urządzano tańcówkę za tańcówką — okazji do grzechu jest aż za wiele i wkrótkim czasie od kilku zarażonych dziewcząt choroba rozniosła się pomiędzy prawie wszystkich parobków zatrudnionych i mieszkających w tym majątku.
Kasa Chorych już nie obejmowała w tym czasie robotników rolnych. Każdy chory musiał po przekaz do lekarza zgłaszać się do dziedzica, który siłą rzeczy dopytywał się każdego zgłaszającego się, co mu dolega, od kiedy choruje itd. Ma się rozumieć nikt z chłopaków czy dziewcząt nie mógł iść do Jaśnie Pana i pochwalić się niepożądanym nabytkiem, kilku przyszło więc do leczenia, uprzedzając, że wolą zapłacić sami za leczenie, byle by Dziedzic się nie dowiedział o chorobie. Większość natomiast kupiła sobie w drogerii „Purtargol“ oraz strzykawki i zaczęła leczyć się na własną rękę bez nadzoru lekarskiego.
Jeśli mówimy o szerzeniu się chorób wenerycznych, nie sposób pominąć ściśle z tym tematem związanego problemu robotników sezonowych.
Otóż prawie wszystkie większe majątki ziemskie w Poznańskim i na Pomorzu sprowadzają wiosną pracowników sezonowych, głównie dziewczęta, lecz również i chłopaków.
Rekrutują się oni przeważnie z byłej Kongresówki, a pochodzą z małych miasteczek, lecz też i ze sfer małorolnych wieśniaków.
W jaki sposób werbuje się tych ludzi?
Otóż istnieją tacy zawodowi „przodownicy“, którzy wędrują po okolicy i zbierają sobie zespół robotników, przyrzekając im przeważnie złote góry, po czym przywożą taką zebraną drużynę do majątku, który uprzednio przysłał „przodownikowi“ zapotrzebowanie na tylu a tylu ludzi.